Chłopiec zachichotał, a potem zakrył sobie rączką usta.
- Rozmawiałem - powiedział. - No trudno, musisz teraz powiedzieć o tym mamie - nachylił się nad nim Diaz i podniósł Maksa z ziemi. - No, chodźmy teraz do niej. Przecież mama cię szuka. - Chciałem złapać kotka - powiedział chłopiec, obejmując szyję mężczyzny. - Uciekł mi pod samochód, ja za nim, no i wtedy zaczepiłem. - Zdarza się i najlepszym. - Pan nie zaczepił. - O, prawie. Milla słuchała tej wesołej pogawędki i dziwiła się swobodnym odpowiedziom Diaza. Najwyraźniej nie był aż takim samotnikiem, jak jej się zdawało. Musiał mieć kiedyś kontakt z dziećmi: wiedział, jak z nimi rozmawiać, podniósł Maksa tak pewnie, jakby robił to setki razy. Dzieciak nie bał się go. Nie znała Diaza z tej strony i bardzo ją to zaintrygowało. an43 140 Mniej więcej w połowie drogi powrotnej spotkali Baxtera z jego ludźmi. Była też matka Maksa - z krzykiem rzuciła się ku nim, zobaczywszy dziecko. - Mamo! - zawołał radośnie chłopiec. - Zaczepiłem! Kobieta porwała dziecko z rąk Diaza, zasypując pocałunkami twarz i głowę małego Maksa. Jednocześnie płakała, śmiała się i beształa chłopca, który w tym samym czasie starał się jak najszybciej opowiedzieć jej wszystko o kotku, o samochodzie, o wielkim nożu, którym pan odciął mu szlufkę od spodni, i o tym, że przeprasza, bo rozmawiał z nieznajomymi. Lekarz zabrał Maksa na bok, aby go zbadać, ale ponieważ dziecko siedziało w cieniu, pod samochodem, udało mu się uniknąć promieni słonecznych i najgorszego upału. Milla, podobnie jak reszta szukających, marzyła za to o zimnej wodzie i klimatyzowanym wnętrzu. Wrócili do punktu zbornego. Wszyscy karnie odmeldowywali się, po czym znikali w swoich autach i półciężarówkach. Milla już kierowała się w stronę własnej toyoty, gdy zatrzymał ją reporter lokalnej telewizji. Szefowa Poszukiwaczy tradycyjnie życzyła wszystkiego dobrego rodzinie odnalezionego chłopca, pochwaliła miejscową policję, wtrąciła trochę o samych Poszukiwaczach, po czym szybko opowiedziała całą historię zaginięcia i odnalezienia małego Maksa. Zauważyła, że Diaz gdzieś zniknął; nie wspomniała o nim. Występ w telewizji był zapewne ostatnią rzeczą, o której marzył. an43 141 Gdy reporter już sobie poszedł, Milla wsiadła do samochodu i uruchomiła silnik. Czekała, zastanawiając się, czy Diaz wróci. Wrócił. Otworzył drzwi i usiadł obok niej. Zapięli pasy, Milla wycofała samochód i ruszyła. Minęło kilka minut, nim się odezwał. - Tobie nie było to dane - powiedział. Od razu zrozumiała, o czym mówi. O tę wyjątkową chwilę, gdy nieopisana radość rozpromieniła twarz matki Maksa trzymającej w