jeszcze raz mu wszystko wytłumaczyć. Od tamtego czasu nawet nie
dzwonił. - To dobrze. Dobrze, że... nie jest natrętny Ale co z Poszukiwaczami? Pozostał waszym sponsorem? Dobrze, możesz już usiąść. Odruchowo się zasłaniając, Milla zdjęła nogi z fotela i przysiadła na skraju. Pielęgniarka wpisywała dane pacjentki do badania wymazu z szyjki macicy, a Susanna odwróciła się, by umyć ręce. - Powiedział, że nawet jeśli odmówię, nie wpłynie to na jego wsparcie dla fundacji. Trzymam go za słowo. - To dobrze. Nie sądzę, aby okazał się tak małostkowy Nie znam go zbyt dobrze, ale nie wygląda na obrażalskiego gościa. Milla zaśmiała się. Nie, True nie był obrażalski. Uświadomiła sobie, że od bardzo dawna o nim nie myślała. W zasadzie jej myśli kręciły się wokół dwóch kwestii: pracy i Diaza. - Zadzwoniłam do niego sama z przeprosinami - ciągnęła Susanna. - Rozmowa zeszła na inne sprawy i usłyszałam, że masz jakiś trop prowadzący do porywacza Justina. Jak ten facet się nazywa? Diego? Diaz? an43 319 - Ech, nic z tego nie wyszło - powiedziała Milla, instynktownie powstrzymując się od mówienia o Diazie. Teraz, kiedy już wiedziała, czym on się zajmuje, rozumiała, że lepiej powiedzieć za mało niż za dużo. - Kurczę. A miałam nadzieję, że może tym razem... Nieważne. Ale daj mi znać, jak będziesz miała jakieś nowe informacje. - Jasne - odparła Milla, choć przecież w istocie wiedziała już bardzo dużo. Lepiej nie odkrywać zbyt wielu kart, szczególnie biorąc poprawkę na przypuszczenie Diaza, że celowa dezinformacja trwa dziesięć długich lat. Ufała Susannie, ale czy mogła zaufać jej znajomym? Albo znajomym tych znajomych? Na pewno nie. Pomyślała o tym, co zrobiłby na jej miejscu Diaz, i zamknęła usta na kłódkę. - Wszystko z tobą w porządku - Susanna sprawnie wypisywała receptę. - Zadzwonimy, kiedy będą wyniki wymazu. - Gdyby nie było mnie w domu, nagrajcie się na sekretarkę. Susanna zaznaczyła coś na karcie Milli. - Jeżeli wykroję trochę wolnego czasu na babski lunch, to dam ci znać - powiedziała, uśmiechając się. Lekarka i pielęgniarka wyszły z gabinetu, aby Milla mogła swobodnie się ubrać. Kiedy tylko zamknęły się za nimi drzwi, pogodny uśmiech zniknął z twarzy szefowej Poszukiwaczy Martwiła się. Po powrocie z Idaho Diaz ruszył na poszukiwania do Meksyku. Dwa razy pojawił się u niej w mieszkaniu, brudny, wychudzony i mrukliwy Każda rozsądna kobieta trzymałaby się z dala od tak an43 320 niebezpiecznego, w dodatku najwyraźniej wytrąconego z równowagi mężczyzny. Ale Milla dawno już zdecydowała, że w sprawach związanych z Diazem zawiesza rozsądek na kołku. Za każdym razem karmiła go, kąpała, prała mu ubrania. Pozwalał jej zająć się sobą, choć