niby to z naganą.
Ash zerknął na małą, po czym położył dłoń na dłoni Maggie i zamknął na powrót oczy. - Czuła się samotna. Maggie parsknęła śmiechem i przytuliła się do Asha. - Powiedziała ci to? Pokręcił głową. - Nie musiała. Sam się domyśliłem. Maggie uniosła głowę i pocałowała go w usta. Jak na zawołanie Laura otworzyła oczy i wydała z siebie pełen niezadowolenia ryk. Ash nakrył głowę poduszką. - Teraz twoja kolej - doszedł Maggie jego stłumiony głos. Maggie pokiwała smętnie głową i wzięła Laurę na ręce. - Cicho, skarbie - przemawiała kojącym głosem, obciągając koszulę, którą Ash przyniósł jej w nocy. - Maggie zaraz da ci butlę. Nie zdążysz nawet policzyć do trzech i już będziesz jadła. - Raz, dwa, trzy - rozległo się spod poduszki. Maggie wstała i posłała poduszce pełne politowania spojrzenie. - Bardzo śmieszne. Jeszcze słowo i sam pójdziesz podgrzać butelkę. Odpowiedziało jej donośne chrapnięcie. - Ty oszuście - rzuciła ze śmiechem, idąc do drzwi. 121 Przez następne dwa tygodnie Maggie ciężko pracowała. Cały jeden weekend poświęciła na sprzątanie pawilonu dla robotników: lada dzień miało się pojawić pierwszych trzech, których Whit odnalazł sobie tylko wiadomymi sposobami. Przez kolejny weekend gotowała dla Tannerów, a potem po nich sprzątała. Ash ściągnął braci na ranczo, żeby pomogli mu spędzić bydło z pastwisk, co się w końcu, przy niemałym wysiłku, udało. Cały czas musiała też zajmować się, co zrozumiałe, Laurą. W międzyczasie wspólnie z Ashem uporządkowali papiery po jego ojcu i posegregowali jego rzeczy osobiste. Buck, jak na człowieka, który prowadził tak rozległe interesy, miał wyjątkowo skromne archiwum. Ash wyjaśnił zdziwionej Maggie, że to dlatego, że nikomu nie ufał, nawet własnym synom. Tak czy inaczej, zostawił po sobie niewiele dokumentów, które pozwoliłyby rozeznać się w spuściźnie. Odnalezieni robotnicy wyjaśnili, że Buck wyrzucił ich z pracy mniej więcej na trzy miesiące przed swoją śmiercią. Dlaczego, nie potrafili powiedzieć. Ash dowiedział się tyle tylko, że ojciec, nawet jak na niego, stał się wyjątkowo nieznośny, przy tym prawie nie opuszczał rancza. Pomimo nawału pracy Maggie czuła się szczęśliwa jak nigdy dotąd. Miała Laurę, miała Asha, dwie istoty, na których naprawdę jej zależało. Po raz pierwszy w życiu naprawdę na kimś jej zależało. Ash i Laura, jej rodzina,