właśnie brakowało!
- Mamo, wychodzę! – krzyknął, będąc już w przedpokoju. - Idziesz z Karolem? – odkrzyknęła kobieta z kuchni. – Tylko nie wracaj tak późno! - Dobrze. – Zaczął wiązać swoje różowe trampki do kostki. Wstał szybko z kucek, wybiegł na klatkę i podchodząc do drzwi naprzeciwko jego mieszkania. Tak się śmiesznie złożyło, że przyjaciel z dzieciństwa także okazał się być gejem. Podobno podkochiwał się w nim trochę, ale Krystian zawsze traktował go jedynie jako kolegę. Karol nie mógł być jego księciem z bajki! Nie był przystojny. Był gruby, ale za to mieli masę wspólnych tematów. Zapukał, a już po chwili w progu pojawił się trochę otyły nastolatek, z krótkimi, czarnymi włosami. Ubrany był tak jak zawsze, w zwykłą szarą bluzę i stare, wyprane dżinsy. - Dzisiaj go znajdę! – oznajmił Krystian, uśmiechając się szeroko. - Kogo? – zdziwił się chłopak, schodząc powoli ze schodów. - Księcia! Krystian westchnął ciężko, rozglądając się po klubie. Siorbnął swojego drinka zasmucony. Nie było żadnego kandydata na księcia! Żadnego! Owszem, znaleźli się przystojni mężczyźni, ale… Ale nie nadawali się na zostanie księciem. Nie byli idealni. To nos był za długi, to włosy przetłuszczone, to wzrost nie ten… I jak tu znaleźć księcia? - Beznadzieja – jęknął Krystian, bawiąc się słomką. Karol spojrzał na niego kątem oka. Chłopak był ładny, naprawdę. Nawet ślad po trądziku na policzkach nie odbierał mu uroku. - Nie załamuj się, kiedyś go znajdziesz – pocieszył przyjaciela, pijąc powoli swój alkohol. - Ale ja chcę księcia teraz – wyjęczał. Karol westchnął. Dlaczego Krystian go nie zauważał? Odkąd pamiętał podkochiwał się w koledze, ale ten nie zwracał na niego uwagi. A kiedy zdobył się na odwagę, aby mu o tym powiedzieć, Krystian stwierdził, że nic do niego nie czuje, ale dalej mogą być przyjaciółmi. Westchnął ciężko. Wiedział, że nie jest zbyt atrakcyjny, no i że nie pasuje do kogoś takiego jak Krystian, ale mimo to łudził się. No, ale teraz wszystko jasne. Krystian go nie chce, bo ubzdurał sobie, że chce księcia z bajki, którym Karol niestety nigdy nie będzie. - Będziesz musiał na niego chyba poczekać – westchnął nastolatek, bawiąc się szklanką. Krystian wydął niezadowolony wargi, rozglądając się po klubie i starając się odnaleźć kogoś, kto nadawałby się na księcia. I wtedy go zobaczył. Wszystko dookoła aż przycichło. Na chwilę nie miał pojęcia, gdzie jest, świat przestał się liczyć. Był tylko ten przystojny mężczyzna, siedzący samotnie przy stole i również rozglądający się po klubie. Już z daleka było widać, że facet był dobrze zbudowany. Czarne, kręcone włosy upięte miał w luźną kitkę sięgającą ramion. Serce zabiło mu szybciej. To był on. To musiał być jego książę! - Patrz, to ON – szepnął do kolegi, ciągnąc go za rękaw i pokazując swojego księcia. Karol niechętnie na niego spojrzał i aż go zamurowało. Przystojny. Naprawdę przystojny. Nagle do tamtego stolika podeszło dwóch chłopaków, jeden brunet, szczuplejszy i wyższy, a drugi blondyn, lepiej zbudowany. Ten niższy usiadł koło j e g o księcia i rozmawiał z nim wesoło. W pewnym momencie blondyn zaczął się rozglądać, a jego spojrzenie zatrzymało się na Krystianie. Powiedział coś do księcia, na co ten… O Boże! Spojrzał w jego stronę! Patrzył na niego! Przełknął ślinę. Co robić? Co robić?!